Sandaless – Mowa prosta
„To kolejny zespół, co z choinki się urwał
Puści nas Pan kur…a?”
No właśnie. Ciężka jest droga takich zespołów jak Sandaless. Obrali własną, niezależną drogę. Ich muzyka, to mocne hard-rockowe granie z wpływami muzyki reggae. Po 11 latach od wydania ostatniego albumu pojawił się kolejny longplay zatytułowany Mowa prosta. Koniec końców album powstał bez oficjalnego wydawnictwa.
4 kwietnia 2020r. muzycy ogłosili na Facebooku premierę długo wyczekiwanego materiału.

Album rozpoczyna instrumentalna Faza REM. W błogich gitarowych przestrzeniach wchodzimy w opowieść pod tytułem „Mowa prosta”. Kwiaty niosą śmierć, pierwsza z piosenek (przyznam, że jedna z moich ulubionych na płycie) traktuje o konsumpcjonizmie, na pozór oferowanym „dobrym świecie” po korzystnej cenie. W Jeśli tylko wita nas na dzień dobry mocne gitarowe uderzenie i wokalne ryknięcie Laszki. Autor tekstu stawia w nim na rozdrożu wschodzącego artystę muzycznego krytykując przy tym dosadnie świat show-biznesu.
Radio-aktywny, to jeden z singli, który wcześniej pojawił się w serwisie YouTube z charakternym teledyskiem. Mamy tu do czynienia z melodeklamowanym tekstem w zwrotkach skierowanym do dziennikarza radiowego. Dużo charakternego grania, jedna z bardziej dynamicznych kompozycji na albumie. W Oczach korporacji pojawia się charakterystyczny gitarowy riff brzmiący nieco eklektycznie, zaś tekst wkracza na teren zawodowego i finansowego zniewolenia. W nieco bardziej melancholijny muzycznie klimat przenosi utwór Nadejdzie czas, gdzie stykamy się z iskrą nadziei żarzącej się na zgliszczach złego świata. Mocną równą grą perkusji i gitar rozpoczyna się Pójdę tam, gdzie potem robi się już nieco subtelniej, lecz narasta dramaturgia.
A wszystko wokół tematu wiary. Synowie hipokryzji, to piosenka, w której dostrzegam pewne novum w twórczości Sandaless. Mianowicie chodzi o ciekawe współbrzmienia wokali w refrenie. Mamy tu również do czynienia z rozbudowaną nieco bardziej partią instrumentalną i charakterystycznym wah-wah na gitarze elektrycznej, która dostała tu funkcję „pierwszych skrzypiec”. No i nareszcie. Nr 9 na płycie. Mój niekwestionowany faworyt – Zamiast prawdy. Rzadko zdarza mi się ronić łzę przy mocnym uderzeniu. Tutaj miało to miejsce. Najcięższy utwór na płycie. Przejmujący tekst o wszechobecnym terrorze coraz częściej pojawiającym się na świecie. I punkt kulminacyjny – speed-metalowy bridge ze skandowanym „Bij! Giń!”.
W utworze Wiejskie psy mowa zdaje się być o postaciach z ulicy Wiejskiej właśnie (taka prywatna interpretacja, ale coś czuję, że słuszna). W refrenie można dostrzec nawiązanie do fragmentu z piątego rozdziału Ewangelii wg. Św. Mateusza (Tak, tak. Nie, nie. Co więcej jest – pochodzi od złego). Bezlitosna warstwa instrumentalna obfituje w trytonowe groźne partie gitary. W utworze Zrobię to sama słychać w bridge’u znajome pogwizdywanie, lekko reggae’owany rytm. Tutaj daje się wyczuć dużo nawiązania do starszych kompozycji zespołu. Album Mowa prosta wieńczy pełen dramaturgii i poruszenia utwór Zegar, którego mistrzowsko wykonany teledysk pięknie obrazujący tekst można obejrzeć również w YouTube. Nadmienię, że obydwoma produkcjami wizualnymi zajął się Jacek Kościuszko. W Zegarze mamy opowieść ze szpitalnym łożem, walką z czasem. Pojawia się również wołanie do Boga i trzymanie się resztek nadziei, która – jak śpiewa Krzysztof – „umiera ostatnia”. Na samym końcu zjawia się dziecięcy chórek z wtórującą solo gitarą elektryczną, a następnie ich partię – śpiewane „la la la „ przejmuje już wokalista. Wszystko milknie. I tak dojechaliśmy do końca.

Mowa prosta, to porządna dawka soczystych gitar i mocnego uderzenia perkusji. Do tego heroiczny wokal i wzywające do poważnych przemyśleń teksty. Album został opatrzony w okładkę ze „śnieżącym” obrazem telewizora, tak jakby zachętą do wyłączenia krzyczących, manipulujących i zniewalających umysły mass mediów. Porządna profesjonalnie brzmiąca produkcja narodzona w LaGrunge Studio – i tutaj ukłony w stronę Krzysztofa Murawskiego, dobrego ducha zespołu, którego nie raz można spotkać przed konsoletą podczas koncertów formacji Sandaless. Całość jest spójna zarówno pod względem tekstowym, jak i muzycznym. Dzieło konsekwentne i niezależne. Nieco ponad 45-minutowa przygoda z muzyką. I ten nietypowy zapis na okładce z tyłu: „Publiczne odtwarzanie, kopiowanie jak najbardziej wskazane”.
W celu pozyskania płyty CD zalecam skontaktować się z zespołem 😉
Sandaless:
Krzysztof Laszkowski – śpiew, gitara
Piotr Mikulski – perkusja
Mariusz Poniatowski – bas
Rafał Poniatowski – gitara
